Zdecydowaliśmy się opuścić nasze dotychczasowe miejsce pobytu - Benalmadenę. Być może powstanie post o powodach naszego wyjazdu, bo trochę rzeczy się na to złożyło. Jeszcze nie wiemy gdzie ostatecznie się zadomowimy. Obecnie od kilku dni przebywamy w San Fernando (Cádiz), wybraliśmy się więc na krótki spacer na pobliskie marismas (rozlewiska wodne). Znajduje się tam szlak turystyczny El Carrascón (hiszp. sendero El Carrascón). Służy głównie do spacerów i biegania, ale dozwolone są również przejażdżki rowerowe a nawet konne. Rozlewiska pięknie się prezentowały pod koniec stycznia / na początku lutego kiedy zdawały się tonąć w morzu żółtych kwiatów. Ale i teraz, pod koniec lata, mają niezaprzeczalny urok. Panuje tam wszechogarniający spokój i cisza. Nie ma turystów, wiecznego, nieustającego zgiełku ani zapachu restauracji indyjskiej. Jest za to przestrzeń, natura i silnie wiejący wiatr (hiszp. levante), który bardzo lubię (pod warunkiem, że nie jestem wtedy na plaży ;)).
piątek, 2 września 2016
sobota, 5 grudnia 2015
Moje małe obsesje ;)
Obsesje fotograficzne mam na myśli ;) Jednym z moich hobby jest robienie zdjęć. Moją uwagę przyciągają często latarnie uliczne, okna, balkony. Te ostatnie zwłaszcza w Hiszpanii, wydają się być dużo bardziej kolorowe niż te w Polsce albo po prostu bardziej rzucają się w oczy.
Na początek kilka hiszpańskich miast.
Na początek kilka hiszpańskich miast.
Cádiz. Kadyks.
Etykiety:
balcones
,
balkon
,
Barcelona
,
Cádiz
,
España
,
fotografia
,
fotografía
,
Hiszpania
,
Kadyks
,
Madrid
,
Madryt
,
San Fernando
,
Sevilla
,
Sewilla
,
Valencia
,
Walencja
piątek, 20 listopada 2015
Kwiat aloesu
Aloes jak wygląda każdy z pewnością wie. Wiem i ja ;) Mam nawet jeden w doniczce. Kilka miesięcy temu go przesadziłam, a raczej odmłodziłam ;) I teraz jest naprawdę mały.
Dlaczego
wspominam, że jest mały? Z bardzo prostej przyczyny, w San Fernando po raz
pierwszy zobaczyłam „aloes na wolności”
;) I jaki jest, każdy widzi :)
piątek, 6 listopada 2015
Suszarnia z widokiem
Kiedy mieszkałam z rodzicami i siostrą w bloku w Lublinie mieliśmy klucz (który dzieliliśmy z sąsiadami) i dostęp do tzw. suszarni. Jednak jako że nasze mieszkanie miało spory balkon praktycznie nigdy z niej nie korzystaliśmy. Dodatkowym „utrudnieniem” było to, że trzeba było do niej dotrzeć . Problemem nie było wjechanie windą na ostatnie, dziesiąte piętro i pokonanie dodatkowego półpiętra schodami, problem pojawiał się wraz z otwarciem drzwi. Za nimi znajdował się korytarz, słabo oświetlony a raczej praktycznie zawsze ciemny, ponieważ żarówki znikały w tajemniczych okolicznościach. Same suszarnie także były dosyć kiepsko oświetlone ale spełniały swoją funkcję. Pranie schło szybko.
I pewnie w mojej głowie pozostałby tylko taki obraz suszarni w bloku. Jednak miałam szczęście poznać suszarnie hiszpańskie ;) Najczęściej znajdują się na dachu budynku aczkolwiek spotkałam się też z suszarniami na patio. Jednak tylko te na dachu mają interesujące widoki. Rozwieszanie i zbieranie prania to sama przyjemność.
I pewnie w mojej głowie pozostałby tylko taki obraz suszarni w bloku. Jednak miałam szczęście poznać suszarnie hiszpańskie ;) Najczęściej znajdują się na dachu budynku aczkolwiek spotkałam się też z suszarniami na patio. Jednak tylko te na dachu mają interesujące widoki. Rozwieszanie i zbieranie prania to sama przyjemność.
Suszarnia na dachu. San Fernando (Cádiz)
Etykiety:
Azotea
,
España
,
fotografia
,
fotografía
,
Hiszpania
,
marismas
,
paisajes
,
pejzaże
,
San Fernando
,
suszarnia
,
vistas
,
widoki
środa, 28 października 2015
Początki
Już kilkakrotnie zabierałam się za napisanie pierwszego posta. Jednak zawsze coś stawało mi na przeszkodzie ;) Z tego co widziałam na innych blogach powinnam napisać coś o sobie i o tym co zachęciło mnie do rozpoczęcia pisania bloga.
Obecnie przebywamy z Mężem na przedłużonych wakacjach. Po dziesięciu latach pracowania w korporacjach zdecydowaliśmy się odpocząć i zdecydować co chcemy robić dalej. Przez jakiś czas przebywaliśmy w Lublinie, moim rodzinnym mieście, które jeszcze z pewnością się pojawi na blogu. Obecnie jesteśmy w Andaluzji, w San Fernando miasteczku położonym niedaleko Kadyksu.
Postanowiłam założyć blog bo chciałam spróbować czegoś nowego. I to coś „nowe” będzie o wszystkim po trochu.
Na początek kilka zdjęć Lublina:
Obecnie przebywamy z Mężem na przedłużonych wakacjach. Po dziesięciu latach pracowania w korporacjach zdecydowaliśmy się odpocząć i zdecydować co chcemy robić dalej. Przez jakiś czas przebywaliśmy w Lublinie, moim rodzinnym mieście, które jeszcze z pewnością się pojawi na blogu. Obecnie jesteśmy w Andaluzji, w San Fernando miasteczku położonym niedaleko Kadyksu.
Postanowiłam założyć blog bo chciałam spróbować czegoś nowego. I to coś „nowe” będzie o wszystkim po trochu.
Na początek kilka zdjęć Lublina:
Zamek Lubelski
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)