niedziela, 16 kwietnia 2017

Atún encebollado czyli świeży tuńczyk smażony w cebuli

Kiedy mieszkaliśmy w Hiszpanii dosyć często jadaliśmy owoce morza i ryby, m.in.  steki ze świeżego tuńczyka, małże czy sardele. Tuńczyk był łatwo dostępny i nie jakoś przesadnie drogi. W Polsce, niestety nie jest tak łatwo go kupić, a przynajmniej nie tam gdzie zazwyczaj robimy zakupy.

Pomimo tego, że przenieśliśmy się do Polski staramy się aby w naszym jadłospisie regularnie pojawiały się ryby. Zupełnym przypadkiem odkryliśmy sklep ze świeżymi rybami na Hali Mirowskiej i tam od czasu do czasu zaopatrujemy się w szprotki.
W sieci supermarketów znanych z tego, że są otwarte 24 godziny na dobę, od czasu do czasu kupujemy ośmiornicę czy mrożone krewetki. Ostatnio skusiliśmy się nawet na świeżą polędwicę z dorsza. Z kolei steki z tuńczyka i filety z pstrąga tęczowego zazwyczaj kupujemy w supermarkecie z żółtym okrągłym logo. Od czasu do czasu w ofercie pojawiają się małże w białym winie (trzeba je jedynie podgrzać), które są naprawdę smaczne.

W trakcie jednej z ostatnich wizyt w owym supermarkecie nabyłam świeży stek z tuńczyka. Zazwyczaj Mąż zajmuje się smażeniem ryb. Nie przyrządza ich w żaden wymyślny sposób. Po prostu smaży je z odrobiną soli na niewielkiej ilości oleju.
Jednak tym razem to ja zabrałam się za przygotowanie tuńczyka. Za inspirację po raz kolejny posłużyła mi strona: Cocina con Carmen.

Tyle wstęp i czym prędzej przechodzę do przepisu. Dodam jedynie, że jego przygotowanie (łącznie z czasem smażenia) nie zajmuje więcej niż ok. 30 min.

Ingredientes. Składniki.

poniedziałek, 20 marca 2017

Salsa de tomate frito czyli sos ze smażonych pomidorów

Już jakiś czas temu zapowiedziałam przepis na sos pomidorowy. W końcu mi się udało go spisać, uff! Do jego przygotowania domowego sosu zachęcił mnie (a raczej zmusił) brak takiego w asortymencie polskich sklepów. Za inspirację posłużył mi kanał  z przepisami na youtubie: Cocina con Carmen.
Już nie przedłużam i podaję przepis na sos ze smażonych pomidorów.

Ingredientes. Składniki.

sobota, 4 lutego 2017

Batatas al horno czyli słodkie ziemniaki pieczone w piekarniku

Bataty pieczone w piekarniku według przepisu Teściowej to najprostsze do przygotowania danie z jakim się spotkałam.

W większości przypadków, kiedy przeglądam blogi i pojawiają się przepisy z batatami w roli głównej,  są one owszem pieczone w piekarniku ale… z solą, pieprzem i z ziołami typu rozmaryn czy tymianek. Nie sądzę, żeby mi posmakowały frytki z batatów ;) W końcu bataty to inaczej słodkie ziemniaki. I przy takiej wersji pozostanę.

Zazwyczaj w naszej lodówce błąkają się dwa bataty i kiedy nie mam pomysłu (lub ochoty) na przygotowanie kolacji wydobywam bataty z czeluści lodówki i kolacja gotowa. Jednak należy  odpowiednio wcześniej pomyśleć o ich przygotowaniu (o czym będzie poniżej). Bo danie jest łatwe do przygotowania ale niestety pieczenie jest czasochłonne.

Ingredientes. Składniki.

piątek, 6 stycznia 2017

Garbanzos con espinacas czyli cieciorka ze szpinakiem :)

Nigdy nie przepadałam za grochem, bobem, soczewicą czy cieciorką. Chyba jedynie dlatego, że nie znałam sposobów na smaczne ich przygotowanie ;)

Za sprawą Teściowej i jej przepisów zmieniałam zdanie. Jak na razie odnośnie cieciorki i soczewicy. Spory wpływ na zmianę zdania (jeżeli chodzi o cieciorkę) miał szpinak, który uwielbiam, a którego dawka w tym daniu jest dosyć spora.

Tak więc dziś przepis na cieciorkę ze szpinakiem wg Teściowej ;)

Ingredientes. Składniki.

sobota, 3 grudnia 2016

Z Malagi do Warszawy - i znów zmiany ;)

Ostatnio nie mam zbyt wiele czasu na zaglądanie na moje ulubione blogi, o umieszczaniu nowych postów na moim własnym nie wspominając ;)
A przyczyną tego stanu rzeczy jest przeprowadzka do Warszawy. Tak, tak, od początku listopada zmienił się nam widok za oknem.  Jeszcze do niedawna wyglądał tak:

Benalmádena.

poniedziałek, 19 września 2016

Arcos de la Frontera - jedno z białych miasteczek Andaluzji

Jak już wspomniałam w jednym z poprzednich postów, aktualnie przebywamy w San Fernando. A stąd już tylko przysłowiowy rzut beretem do Arcos de la Frontera. Dojazd samochodem zajął nam ok. 40 minut. Kilka lat temu byliśmy tam jedynie przejazdem w drodze do Sierra de Grazalema, chcieliśmy wtedy pochodzić nieco po górach. Arcos de la Frontera jest jednym z tzw. białych miasteczek Andaluzji (hiszp. pueblos blancos) znajdującym się na szlaku turystycznym Ruta de los pueblos blancos (jak dla mnie to będzie: Szlak białych miasteczek, ale z pewnością można to tłumaczyć na jeszcze kilka innych sposobów ;)).

piątek, 2 września 2016

San Fernando (Cádiz) – szlak turystyczny El Carrascón

Zdecydowaliśmy się opuścić nasze dotychczasowe miejsce pobytu - Benalmadenę. Być może powstanie post o powodach naszego wyjazdu, bo trochę rzeczy się na to złożyło. Jeszcze nie wiemy gdzie ostatecznie się zadomowimy. Obecnie od kilku dni przebywamy w San Fernando (Cádiz), wybraliśmy się więc na krótki spacer na pobliskie marismas (rozlewiska wodne). Znajduje się tam szlak turystyczny El Carrascón (hiszp. sendero El Carrascón). Służy głównie do spacerów i biegania, ale dozwolone są również przejażdżki rowerowe a nawet konne.  Rozlewiska pięknie się prezentowały pod koniec stycznia / na początku lutego kiedy zdawały się tonąć w morzu żółtych kwiatów. Ale i teraz, pod koniec lata, mają niezaprzeczalny urok. Panuje tam wszechogarniający spokój i cisza. Nie ma turystów, wiecznego, nieustającego zgiełku ani zapachu restauracji indyjskiej. Jest za to przestrzeń, natura i silnie wiejący wiatr (hiszp. levante), który bardzo lubię (pod warunkiem, że nie jestem wtedy na plaży ;)).

wtorek, 30 sierpnia 2016

Przylądek Trafalgar – prowincja Kadyks

Na początku lipca znów zatęskniliśmy za plażami prowincji Kadyks.  Jako że pogoda była bardziej niż sprzyjająca kolejnemu wypadowi na plażę, przygotowaliśmy piknik, zapakowaliśmy się do auta i wyruszyliśmy. Niestety niedopatrzeniem z naszej strony było to, że nie sprawdziliśmy jaka była pogoda na plaży Bolonia. Jak tam dotarliśmy okazało się, że wieje silny wschodni wiatr, z którego cieszą się windsurferzy, a który niekoniecznie cieszy plażowiczów, bo rzuca piaskiem po plaży i plażowiczach z dość dużą siłą. Wiatr ów to levante (lewanter).


czwartek, 25 sierpnia 2016

Torremolinos czyli spacerkiem po nadmorskim deptaku

Torremolinos to miasteczko graniczące z Benalmádena Costa, gdzie obecnie mieszkamy. Obydwa są popularnymi ośrodkami turystycznymi na Costa del Sol (Słoneczne Wybrzeże).  Są dobrze skomunikowane z lotniskiem w Maladze i z samą Malagą. Z tą małą różnicą, że Torremolinos jest położone nieco bliżej Malagi. W okresie wakacyjnym obydwa miasteczka przeżywają prawdziwy najazd turystów zarówno z Hiszpanii jak i z zagranicy. Znalezienie wtedy miejsca do zaparkowania graniczy z cudem.

niedziela, 21 sierpnia 2016

Raz jeszcze Kordoba

Raz jeszcze, póki co ostatni, wracam do Kordoby.
Nie jest to nic niespodziewanego ani zaskakującego bo wspomniałam o tym w pierwszej i drugiej części postu o naszej wycieczce do upalnej Kordoby.
Tym razem będzie zdecydowanie mniej tekstu. Wybrałam kilkanaście zdjęć, nie wszystkie jednak będą szczegółowo opisane. Tak bywa, gdy metodą zwiedzania jest „włóczenie się” po uliczkach, niekoniecznie wtedy zwracamy uwagę na to gdzie jesteśmy i co uwieczniam na zdjęciach ;)

Na pierwszy ogień idzie budynek znajdujący się przy Plaza del Truinfo. Jego żywe kolory przyciągają wzrok.

sobota, 20 sierpnia 2016

Salmorejo – chłodnik pomidorowy rodem z Kordoby

I raz jeszcze Kordoba! Tak wiem, uwzięłam się. Tym razem jednak będzie bardziej kulinarnie niż kulturalnie ;)

Spacerując po urokliwych uliczkach Starego Miasta (hiszp. Casco Antiguo) trafiliśmy przypadkiem na Calleja del Salmorejo Cordobés (moje radosne tłumaczenie: Zaułek kordobańskiego salmorejo). Musiałam uwiecznić na zdjęciu to co tam zobaczyłam. Na ścianie jednego z budynków, ułożony z azulejos (płytki ceramiczne) widniał przepis na salmorejo (!). Okazuje się, że to dosyć świeża sprawa, gdyż tablica z przepisem została zainaugurowana 10 grudnia 2015 roku. Pomysłodawcą było Cofradía Del Salmorejo Cordobés (w moim tłumaczeniu: Bractwo kordobańskiego salmorejo) władze miasta przyklasnęły pomysłowi i w taki oto oryginalny sposób promują lokalną kuchnię ;) Jak widać na moim przykładzie, sposób sprawdził się rewelacyjnie, już trzykrotnie przygotowałam ten pyszny chłodnik rodem z Kordoby.

Z poniższych linków można nieco więcej dowiedzieć się o bractwie (hiszp. Cofradía Del Salmorejo Cordobés), niestety, obydwa są dostępne jedynie w języku hiszpańskim. Jeden z nich to fanpage na FB a drugi to strona internetowa bractwa.
https://www.facebook.com/CofradiadelSalmorejoCordobes/
http://salmorejocordobes.com/web/seccion/pagina/contenido/plantillas2/index.php?s=2

Jeżeli ktoś chce dotrzeć do tego zaułka, używając jedynie map wirtualnych powinien szukać uliczki  Calle Tomás Conde, 12. Wydaje się, że w świecie wirtualnych map nie istnieje Calleja del Salmorejo Cordobés.

 

czwartek, 18 sierpnia 2016

Upalna Kordoba – podróży po Andaluzji ciąg dalszy (część II)

Jak już wspomniałam w poprzednim poście jako drugi (i ostatni) punkt na naszej liście rzeczy do zobaczenia w Kordobie znalazły się Patios del Alcázar Viejo (Patia Starego Alkazaru).
Zakupiliśmy bilety, przez moje pomylone godziny otwarcia mieliśmy chwilę do otwarcia więc wykorzystaliśmy ten czas, aby nieco powłóczyć się uliczkami Casco Antiguo (Stare Miasto).  Dzień był naprawdę upalny, więc staraliśmy się spacerować w cieniu, popijając od czasu do czasu wodę. Zdjęcia ze spaceru pojawią się w jednym z kolejnych wpisów, bo zarówno poprzedni jak i dziesiejszy post są dosyć długie i obfite w ilość zdjęć ;)

Razem z biletami otrzymaliśmy folder z krótkim opisem każdego patia i mapką, żeby wiedzieć jak do nich dotrzeć. Patia znajdują się dosyć blisko siebie, więc wiedzieliśmy, że nie zajmie nam dużo czasu zobaczenie ich. Chcieliśmy obejrzeć je w takiej kolejności, w jakiej były ponumerowane na mapce. Odczekaliśmy ok. 7 minut, żeby nie dobijać się punktualnie o 18, i zadzwoniliśmy do pierwszej bramy. Gwoli wyjaśnienia dodam, że patia są prywatne, przynależą do domów i to właściciele przyjmują zwiedzających i odpowiadają na ich pytania. Niektórzy są bardziej rozmowni, inni nieco mniej ale ogólnie są bardzo mili i gościnni. Na większości patiów, w tle, było słychać typową muzykę hiszpańską, Mąż rozpoznał sevillanas. Istnieje również możliwość zwiedzenia patiów z przewodnikiem, opcja jest oczywiście droższa i zwiedzanie trwa 2 (!) godziny. Bez przewodnika, jeżeli ktoś jest bardzo szybki może obejść patia w ok. pół godziny. Nam zajęło to ok. 45 – 50 minut.

niedziela, 14 sierpnia 2016

Upalna Kordoba – podróży po Andaluzji ciąg dalszy (część I)

Tytułem wstępu napiszę jedynie, że była to moja druga wizyta w Kordobie. Kilka lat temu, a dokładniej w lutym 2013, wpadliśmy na chwilkę do Kordoby w trakcie naszej podróży z Madrytu do Kadyksu. Jako, że do miasteczka dotarliśmy wtedy dosyć późno, bo po 19 nie miałam okazji zwiedzenia Wielkiego Meczetu (hiszp. La Mezquita - Catedral de Córdoba), który według mojego Męża jest pozycją obowiązkową na liście rzeczy, które trzeba zobaczyć w Kordobie. Rzuciłam wtedy jedynie okiem na Patio de los Naranjos (dziedziniec z pomarańczowymi dzrzewkami). Poza tym powłóczyliśmy się nieco po Starym Mieście (hiszp. Casco Antiguo). Przespacerowaliśmy się starożytnym mostem, bardzo charakterystycznym i często uwiecznianym na zdjęciach, co przekłada się na jego obecność na pocztówkach z Kordoby.
Aby nadrobić braki w zwiedzaniu i wykorzystać dzień urlopowy Męża postanowiliśmy pod koniec czerwca udać się do Kordoby. Jako, że wycieczka była jednodniowa postanowiłam wybrać dwie rzeczy do zwiedzenia. Tak naprawdę wybór był ograniczony do jednej, bo pierwszą na liście był oczywiście Wielki Meczet :D

sobota, 6 sierpnia 2016

Gazpacho – andaluzyjski chłodnik pomidorowy

Nie lubię upałów. A lipiec i początek sierpnia dosyć mocno dały mi się we znaki. Nieco dziwnym może się wydać wobec tego miejsce naszego pobytu - Hiszpania. Ale za upałami nie przepadałam i w Polsce.

I właśnie z powodu upałów postanowiłam napisać o  mojej ulubione zupie chłodniku tudzież napoju zwanym gazpacho. Gdy podamy gazpacho w talerzu z dodatkiem pokrojonych drobno np. ogórków, oliwek, jajkiem na twardo czy grzankami będzie zupą jeżeli wlejemy go do szklanki będzie pysznym, schłodzonym napojem.

Gazpacho.

piątek, 8 lipca 2016

Spacerkiem po miasteczku cz. IV

I ostatnia porcja zdjęć jak się okazuje najmniejsza ;) Ale jednak zebrało się ich trochę.

Espeto de sardinas. Sardynki na patyku ;)
 
Espeto de sardinas, czyli pieczone w ogniu, sardynki na patyku, są typowym daniem malagijskim. Bardzo często miejscem ich pieczenia jest wypełniona piaskiem łódź rybacka. W pobliżu każdego takiego stanowiska unosi się w powietrzu niebiański zapach ;)

czwartek, 7 lipca 2016

Andaluzyjskie plaże – prowincja Kadyks

Andaluzja jest piękna! I niesamowita! No dobrze, przyznaję, nie znam całego regionu. Więc być może nie powinnam wypowiadać się tak kategorycznie ;) Ujmę to inaczej, subiektywnie: uwielbiam Andaluzję! Do tej pory miałam okazję (i przyjemność przede wszystkim) poznać nieco prowincję Malagi (od połowy lutego mieszkamy w miasteczku Benalmádena Costa) i prowincję Kadyksu. Mąż pochodzi  z Kadyksu dzięki temu już kilkakrotnie byliśmy w tamtych stronach.
Dane mi było również zobaczyć  Sewillę, Granadę i Alhambrę oraz pospacerować po Kordobie. Oprócz tego urządziliśmy sobie spontaniczny wypad z San Fernando w góry, w okolice Arcos de la Frontera (Sierra de Cádiz – Góry Kadyksu). 
Jak już wspomniałam mieszkamy w Benalmádena Costa. Z balkonu mamy widok na morze i plażę. Przyznaję, że nigdy nie myślałam, że kiedykolwiek zamieszkam w Hiszpanii, a co dopiero, że takie widoki na co dzień będę mogła podziwiać ;) Mieszkanie tak blisko plaży ma również i swoje minusy, ale o tym może innym razem.

Vistas desde nuestro balcón. Widoki z balkonu.

niedziela, 29 maja 2016

Spacerkiem po miasteczku cz. I

Pogoda dopisuje a nasze miasteczko jest wymarzonym miejscem do spacerów więc korzystamy.  A ja przy okazji pstrykam zdjęcia. Lustrzanka była w serwisie więc zdjęcia robiłam moim starym niezawodnym Olympusem mju i telefonem komórkowym. Wyszło mi tyle zdjęć, że podzielę je na kilka części ;)
To zaczynam, pierwsza dawka zdjęć.

Parque de la Paloma. Park Gołębia.

niedziela, 15 maja 2016

po Eurowizji – zaskoczenie

Nie miałam zamiaru pisać o Eurowizji, post powstał z poczucia niesmaku jakiego doznałam po wysłuchaniu wypowiedzi dwóch piosenkarek hiszpańskich zaraz po zakończeniu transmisji konkursu finałowego i ogłoszeniu wyników.
Na samym początku powiem, że nie jestem jakąś wielką fanką Konkursu Piosenki Eurowizji. Nie wyczekuję go i nie oglądam co roku. Przyznaję, że zazwyczaj trafiam na niego przez przypadek. Podobnie miała się rzecz i w tym roku. Zmieniając programy trafiliśmy z Mężem na transmisję Eurowizji i zdecydowaliśmy się obejrzeć pozostałą część konkursu i zobaczyć jak rozłożą się głosy jurorów.