wtorek, 4 października 2016

„Szczęśliwy pech” Iwony Banach

Z pewnością nie sięgnęłabym po książki Iwony Banach gdyby nie przypadek. W całym zalewie tzw. „literatury kobiecej” (osobiście nie podoba mi się to określenie), nie zwróciłabym z pewnością na nią uwagi. Jednak jej książki pojawiły się w serii Babie lato wydawnictwa Nasza Księgarnia. Jest to jedyna seria wydawnicza, której książki od początku jej pojawienia się kupuję na bieżąco. Niektóre czekają na lepsze czasy (czytaj: więcej wolnego czasu na czytanie) a inne jak „Szczęśliwy pech” doczekały się przeczytania.

Iwona Banach, Szczęśliwy pech, Wydawnictwo Nasza Księgarnia, Warszawa, 2013

 O książce niczego odkrywczego z pewnością nie napiszę. Bardzo przyjemnie mi się ją czytało. Książka jest zabawna co zaowocowało wybuchami śmiechu.
 
„ – Co za krowa! Spójrz! – krzyczał z furią.
   Regi była więcej niż pewna, że znów coś narozrabiała. Zrobiła więc, jak zwykle, niewinną minę, ale tym razem naprawdę nie wiedziała, o co może chodzić.
– Namalowałeś  krowę? Czy to zamiast «dzień dobry»?
 Rafał podał jej umowę najmu, taką samą, jaką miała i ona. Widniało na niej dziwnie brzmiące nazwisko.
– To nie moje – skwitowała z uczuciem ulgi. – Nic mnie nie obchodzi!
– Popatrz uważnie!
 Spojrzała, ale nie zobaczyła niczego, co mogłoby ją zaciekawić.
– Umowa jak umowa – stwierdziła, ziewając.
– Nie rozumiesz? – Rafał zachłysnął się z wściekłości i nie wiadomo dlaczego wskazał Regi. – Mamy nowego lokatora! Moja była żona przysłała następną ofiarę!
 Ta uwaga trochę zdziwiła Regi.
– Nie łapię, jaką ofiarę?
– Lokator! Następny lokator! Rozumiesz?! Przyjechał. Stoi na ganku z bagażami. Wprowadza się! (…)
– No, a rozmawiałeś z tym tutaj? – Kiwnęła głową w stronę drzwi. – Co mówił?
Z  zaskoczeniem zobaczyła, że Rafał się uśmiechnął.
– Hmm, trudno powiedzieć.
– Co, do cholery? Nie wiesz, czy z nim rozmawiałeś, czy nie wiesz, co mówił?! – Westchnęła z rozdrażnieniem. Dotychczas Rafał wyglądał na bardziej rozgarniętego. – Powiedz mu, żeby się wynosił,  i tyle!
– To nie będzie takie proste! – Rafał przestępował z nogi na nogę.
– Chodź! Ja to załatwię! – oznajmiła pewnie i ciągnąc za sobą opierającego się Rafała, wyszła na ganek. Najpierw zobaczyła walizkę, dopiero potem zwróciła uwagę na opartego o balustradę młodego, przystojnego mężczyznę. (…)
– Jestem Carlo Antonio. A jak pani wymię?
 Regi mimowolnie  dotknęła biustu. Najpierw krowa, a teraz wymię? Co tu się, do cholery dzieje?
 – Całkiem dobrze! – odparła i pomyślała, że to dość dziwaczne powitanie.
 Rafał popatrzył na nią w osłupieniu.
– Regi. To jest Regi… a ja jestem Rafał – odpowiedział za nią, dobitnie akcentując każdą sylabę. Miał nadzieję, że zostanie zrozumiany.
– Bardzo mi mydło! – Carlo się uśmiechnął. – Przybyłem na wakacje. Nie mówię dobrze waszym narzeczem. Będziecie mogli mnie powłóczyć? (…)”.
Iwona Banach, Szczęśliwy pech, Wydawnictwo Nasza Księgarnia, Warszawa, 2013 (str. 49 – 51).
 
Jest w niej wszystko czego od książki można oczekiwać: poszukiwanie skarbów (no dobrze, nie od każdej książki się tego oczekuje), zabawne sytuacje, humor słowny, oświadczyny, tajemnica, a do tego trup ściele się gęsto, nawet jeżeli ostatecznie nikt nie ginie ;). Wrażenia po przeczytaniu książki bardzo pozytywne. Powiedziałabym nawet, że momentami śmiałam się tak jak przy najlepszych książkach Joanny Chmielewskiej.
Jest jednak małe „ale”, nie do końca zdołałam przekonać się (o polubieniu nie mówiąc) do główniej bohaterki – Regi. Jest jednym wielkim chodzącym „wywoływaczem” kłopotów, dziwnych sytuacji i to wszystko zupełnie niechcący. I przyznaję, że jest to zabawne, bo momentami nawet nie jest świadoma, że to ona jest źródłem zamieszania. Niech będzie, być może nie jest to już tak zabawne dla osób, których to „zjawisko” dotyczy: Rafał, jego była żona czy listonosz. Regi nie zdołała mnie do siebie przekonać, dlatego, że będąc przyczyną tego całego wesołego zamieszania i mając do siebie spory dystans, niestety jest również samolubna i dosyć agresywna.

Akcja książki rozgrywa się w małym miasteczku - Dębogórze, a w zasadzie nawet poza nim: na Topolowym Wzgórzu. Regi udaje się tam na przymusowe (bo zorganizowane przez jej mamę) wakacje a przy okazji odludne miejsce ma jej pomóc w ukończeniu książki, którą właśnie pisze. Noclegi zostały opłacone w prywatnym domu, na Topolowym Wzgórzu właśnie, czego nie do końca jest świadom (bo dzieje się to bez jego zgody) właściciel  – Rafał. Wraz z przybyciem Regi, w Dębogórze i na Topolowym Wzgórzu zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Najzabawniejsze w tym wszystkim, że ani Rafał ani Regi nie do końca zdają sobie sprawę jak duży wpływa na całe zamieszanie ma Regi.
Całej reszty pomyłek i szczęśliwego zakończenia można się bez problemu domyślić  ;) Książka na poprawę humoru jak najbardziej zalecana. Ale nawet jeżeli nie ma potrzeby poprawiania humoru i tak warto przeczytać bo w końcu śmiech to zdrowie ;)
 
 
Zdjęcia i teksty są moją własnością i nie zezwalam na ich kopiowanie bez mojej zgody./ The photos and texts are my propriety and I don’t allow to copy them without my permission.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz