niedziela, 29 maja 2016

Spacerkiem po miasteczku cz. I

Pogoda dopisuje a nasze miasteczko jest wymarzonym miejscem do spacerów więc korzystamy.  A ja przy okazji pstrykam zdjęcia. Lustrzanka była w serwisie więc zdjęcia robiłam moim starym niezawodnym Olympusem mju i telefonem komórkowym. Wyszło mi tyle zdjęć, że podzielę je na kilka części ;)
To zaczynam, pierwsza dawka zdjęć.

Parque de la Paloma. Park Gołębia.

wtorek, 24 maja 2016

Zyga Maciejewski po prostu, a dokładniej „Kwestja krwi”

Nie będę się zbytnio rozpisywać na temat tej książki. Powód jest bardzo prosty, nie jestem obiektywna kiedy na horyzoncie pojawiają się książki Marcina Wrońskiego. Najkrócej rzecz ujmując jest moim ulubionym, polskim autorem kryminałów. Z pewnością spory wpływa na to ma fakt, że akcja większości powieści rozgrywa się w Lublinie czyli moim mieście rodzinnym.

Marcin Wroński, Kwestja krwi, WAB, Warszawa, 2014

niedziela, 15 maja 2016

po Eurowizji – zaskoczenie

Nie miałam zamiaru pisać o Eurowizji, post powstał z poczucia niesmaku jakiego doznałam po wysłuchaniu wypowiedzi dwóch piosenkarek hiszpańskich zaraz po zakończeniu transmisji konkursu finałowego i ogłoszeniu wyników.
Na samym początku powiem, że nie jestem jakąś wielką fanką Konkursu Piosenki Eurowizji. Nie wyczekuję go i nie oglądam co roku. Przyznaję, że zazwyczaj trafiam na niego przez przypadek. Podobnie miała się rzecz i w tym roku. Zmieniając programy trafiliśmy z Mężem na transmisję Eurowizji i zdecydowaliśmy się obejrzeć pozostałą część konkursu i zobaczyć jak rozłożą się głosy jurorów.

poniedziałek, 2 maja 2016

Izabela Sowa – „Agrafka”

„Agrafkę” przeczytałam już jakiś czas temu. Zrobiłam notatki w moim kajecie ale dopiero teraz zabrałam się za ich uporządkowanie i zredagowanie ;)

Książkę przeczytałam z ciekawości . W jej opisie pojawia się zdanie, że jest to powieść młodzieżowa (dla młodzieży, o młodzieży? – chyba dwa w jednym ;)). Toteż chciałam zobaczyć jak Izabela Sowa poradziła sobie z tym tematem. Przyznaję, że zaintrygował mnie również tytuł książki.  Jednak po lekturze stwierdzam, że książka nie jest zbyt interesująca (przynajmniej dla mnie), być może gdybym była tą „młodzieżą”, o której wspomina się w opisie, to bardziej by do mnie przemówiła.

Izabela Sowa, Agrafka, Nasza Księgarnia, Warszawa, 2009

wtorek, 19 kwietnia 2016

Boquerones rebozados czyli panierowane sardele

Po raz pierwszy miałam okazję spróbować smażonych sardeli („boquerones fritos”), a nie panierowanych, pojawiających w poście, w Kadyksie, w popularnej restauracji Las Flores II. Bardzo mi posmakowały i wydawało mi się, że nie powinny być zbyt trudne do przygotowania w warunkach domowych. I nie pomyliłam się ;) Przeglądając książkę kucharską „Un viaje por la cocina andaluza” (kolejne moje radosne tłumaczenie: „Podróż po andaluzyjskiej kuchni”), którą kupiłam prawie trzy lata temu, jeszcze jak mieszkaliśmy w Madrycie, natknęłam się na przepis na „panierowane sardele” („Boquerones rebozados”) nie były to wprawdzie moje „boquerones fritos” ale i tak zdecydowałam się wypróbować przepis.

Obra colectiva, Un viaje por la cocina andaluza, Tikal, Madrid, 2013

środa, 13 kwietnia 2016

Pochmurno...

a widoki i tak piękne :)

Mam wrażenie, że ostatnimi czasy na blogu pojawia się sporo przepisów ;) A do tego jeszcze kilka postów, właśnie z przepisami, czeka na doszlifowanie i opublikowanie.  Żeby nieco zmienić tematykę podzielę się kilkoma zdjęciami miasteczka, w którym mieszkamy.

Wczoraj rano miałam okazję przejść przez Parque de la Paloma (moje radosne tłumaczenie na język polski: Park Gołębia). Z pewnością pojawi się oddzielny post o parku, bo nie jest on z pewnością parkiem typowym. Można w nim spotkać różne gatunki kaczek a oprócz tego pawie, łabędzie, koguty, kury, króliki i żółwie. I co najciekawsze dokarmianie zwierząt nie jest zakazane a wręcz dobrze widziane. Zwłaszcza przez jego mieszkańców ;) W parku znajduje się również staw i ogród z kaktusami.

Una de las entradas. Jedno z wejść do parku.

niedziela, 10 kwietnia 2016

Małże po marynarsku - wersja francuska ;)

W każdy piątek na kolację mamy małże. Odkąd przekonałam się jak łatwo je przygotować korzystam z możliwości jakie daje nasze miejsce zamieszkania i kupuję świeże. Poza tym uważam, że jest to smaczne danie, tak, tak, wiem, to kwestia gustu ;).

Ostatnimi czasy stwierdziłam, że czas wejść na wyższy stopień wtajemniczenia ;) i znaleźć nowy sposób ich przygotowania. Przypomniało mi się jak kilka lat temu wybrałyśmy się z moją przyjaciółką Carolą do jednej z restauracji (powiedzmy z kuchnią francuską) w Krakowie, która miała w swoim menu małże przygotowane na kilka różnych sposobów. Z tej degustacji zapamiętałam, że bardzo smakowały mi małże w jasnym sosie.

Mejillones. Małże.

poniedziałek, 28 marca 2016

Tak daleko jak nas nogi poniosą ;)

Spacerowanie, zaraz po czytaniu książek, jest moim ulubionym sposobem spędzania czasu wolnego. Poza tym wychodzę z założenia, że spacerowanie umożliwia w dużym stopniu zapoznanie się z miejscem zamieszkania. Kiedy wychodzę z domu prawie zawsze zabieram ze sobą jeden z moich aparatów fotograficznych, a jeżeli nie to przynajmniej telefon. 
Po naszej przeprowadzce do Hiszpanii, postanowiliśmy z Mężem wychodzić codziennie na  przynajmniej półgodzinny spacer. W weekendy (i dni świąteczne) spacery są nieco dłuższe ;)

Te dwa cienie to my na spacerze ;) Estas dos sombras somos nosotros paseando ;)